Import mięsa drobiowego i jaj głównym tematem medialnym
W okresie świąt na stronie onet.pl opublikowano artykuł poświęcony problemowi niekontrolowanego importu mięsa drobiowego i jaj z Ukrainy. Jednym z ekspertów przywoływanych przez autora tekstu jest przewodniczący KFHDiPJ Paweł Podstawka.
Dziennikarz przyznaje, że przy obecnych cenach pasz absolutne minimum kosztów wyprodukowania 1 kg fileta z kurczaka to 18 zł, co oznacza, że w sklepie cena powinna wynosić minimum 22 zł. Tymczasem w sieciach handlowych pojawiają się sprowadzane z Ukrainy filety w cenie 12-13 zł za kg. Spory o rolnictwo wywołane nieudolnym zarządzaniem importem mogą wpłynąć na relacje z Ukrainą.
Po aferze z importem ukraińskiego zboża, szykuje się kolejna – tym razem z drobiem w roli głównej. Ich źródłem może być działalność firmy MHP Agroindstrialnyj Holding, zarejestrowanej na Cyprze z biurowcem w Kijowie. Zarząd firmy jest międzynarodowy, jednak kontrolę sprawuje jej założyciel – Jurij Kosiuk. Co ważne, firma posiada obecnie 370 tysięcy hektarów gruntów uprawnych na Ukarinie, czyli – jak wylicza autor artykułu – dwa razy więcej niż Włochy i trzy razy więcej niż cały areał upraw nasiennych w Polsce.
Przypomniano, że mięso ukraińskie (jako niepełnowartościowe filety – czyli z kością) było sprowadzane bezcłowo już kilka lat temu. W UE dzięki kilku cięciom nożem przekształcały się w pełnowartościowe. Dopiero po awanturze władzom UE w 2019 roku udało się ukrócić ten proceder.
Problem powrócił w czerwcu 2022 roku, gdy w ramach pomocy dla Ukrainy UE zniosła kontyngenty i cła także na mięso drobiowe i jaja. Z tej możliwości natychmiast skorzystał MHP, zalewając rynek Wspólnoty tanim mięsem i jajami, produkowanymi według standardów już dawno zakazanych na terenie UE.
„Ów tani towar to import z Ukrainy, produkowany z użyciem tanich pasz przez firmy takie jak MHP, które mają wręcz nieograniczony dostęp do zbóż. Polscy producenci zwracają uwagę, że towar importowany, nie tylko z Ukrainy, ale też z Brazylii, wytwarzany jest według innych standardów, poza kontrolą unijnego systemu sanitarnego. Niewykluczone, że z użyciem niedozwolonych na terenie UE środków farmakologicznych. Rodzimi lekarze weterynarii przyznają, że z braku środków jedynie kilka procent wjeżdżającego do Polski mięsa poddawane jest badaniom” – czytamy w artykule.
Jak na razie polskie władze nie mają pomysłu na rozwiązanie tego problemu, który może za chwilę przekroczyć kolejne granice, gdyż minister rolnictwa Ukrainy zapowiada już utworzenie kilku grup producenckich na terenie tego państwa przygotowanych do dostarczania tanich artykułów rolnych na teren Unii Europejskiej. Nie jest wykluczone, że kapitał na ich działalność nie przyjedzie np. z Holandii, gdzie rząd prowadzi akcję likwidacji tamtejszych gospodarstw rolnych i hodowlanych.