MAKROEKONOMIA

Szokujące informacje nt. wirusa rzekomego pomoru drobiu

Jak już pisaliśmy, 13 lipca oficjalnie koło Białegostoku uznano istnienie ogniska rzekomego pomoru drobiu. Tego samego dnia ukraińskie władze wprowadziły zakaz importu z całej Polski drobiu, jaj, produktów i surowców z polskiego drobiu, tłumacząc to występowaniem w naszym kraju tzw. choroby z Newcastle. Polskie służby weterynaryjnie prowadzą postępowanie mające na celu ustalenie źródła tej choroby.

Dwa lata temu na ślad wirusa trafili śledczy z Ukrainy. Jak informował wówczas portal Ukraińska Prawda, siedem fiolek z wirusem rzekomego pomoru drobiu znaleziono w domowej lodówce pracownicy instytutu biotechnologii w Kijowie. Posiadanie wirusa przez instytut naukowy jest czymś normalnym. Pozostaje pytanie, po co kobieta wyniosła wirusa ze swojego miejsca pracy? Zdaniem śledczych, były przeznaczone na sprzedaż. To oczywiste, że klienta na tego typu towar nie szuka się przez ogłoszenia w prasie czy na portalu aukcyjnym. Tak specyficzny „towar” musiał mieć konkretnego odbiorcę, który wiedział co kupuje i jak można go użyć. Pozostaje pytanie, kto i w jakim celu kupuje kradzionego wirusa choroby, powodującej gigantyczne straty w stadach drobiu?

Wygląda na to, że nasze służby w toku wyjaśniania powrotu po blisko pół wieku choroby z Newcastle mają do rozpatrzenia dodatkowy ślad…

na podstawie: https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2021-06-11/ukraina-wyniosla-wirusy-z-laboratorium-trzymala-je-w-lodowce/?ref=aside_najnowsze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button