Rozmowa z Agnieszką Kobierską – zastępcą opolskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii
Przy zachowaniu wszystkich zasad bioasekuracji, ale nie na pokaz, tylko dla dobra własnego i swoich sąsiadów, ryzyko pojawienia się grypy ptaków w hodowlach można zminimalizować.
A.K. Jak pokazały ostatnie miesiące, jest to poważny problem i nie tylko w Polsce. Dzikie ptaki mają swoje szlaki i obyczaje. Człowiekowi pozostaje w mądry sposób dostosować się do zmieniającej sytuacji. Do tej pory uważało się, że grypa ptaków jest chorobą sezonową, przynoszoną z dalekich stron przez ptaki wędrowne, a sam wirus skutecznie jest zwalczany przez światło i temperaturę powyżej 20 stopni Celsjusza. Już teraz wiemy, że wirus jest już endemicznie w środowisku. Niestety, widzimy presję wirusa przez zadomowienie się w naszym klimacie. Skoro już to wiemy, to powinniśmy na to odpowiednio zareagować. Hodowcy drobiu narzekają, że przychodzi wiosna, jest coraz więcej światła, a my mamy jakieś zastrzeżenia do wypuszczania kur na wolne powietrze. Ale w czym problem, żeby wypuszczając drób na podwórko, stworzyć wolierę z pełnym zadaszeniem, tak by osłonić teren na którym są ptaki przed odchodami ptaków lecących nad naszymi gospodarstwami? Kolejna sprawa, to nie karmić swoich ptaków na zewnątrz kurnika, by nie wabić dzikich pobratymców. Gołębie i wróblowate być może nie są wrażliwe na wirusa, ale mogą go przenosić fizycznie na sobie. Tu też wracamy do czynnika ludzkiego. Mieliśmy kiedyś przypadek, gdy duża ferma, dobrze zabezpieczona, została zakażona dzięki pracownikowi, który wyszedł sobie z tyłu budynku i wrócił, nie dbając o zachowanie czystości swojego obuwia przy powrocie. Straty tego „spaceru” były bardzo dotkliwe dla właściciela. Nie mówię już o „odwiedzinach” hodowców czy pracowników między fermami lub między zwykłymi sąsiednimi gospodarstwami, którzy chcą zobaczyć „jak to u was wygląda”.
Tu także pojawia się postawa w rodzaju lekceważenia przepisów, co można zauważyć w małych miejscowościach, szczególnie w dni ustawowo wolne od pracy, gdy w opinii właścicieli tych kur, inspektorzy nie prowadzą kontroli. Ptaki pomimo zakazów są wypuszczane wolno , kompletnie bez kontroli dostępu dzikiego ptactwa. Ta przekora i pozbawione jakichkolwiek podstaw przekonanie, że co złe, to może być tylko u sąsiada, może skończyć się prawdziwą tragedią. Systemy ochrony mogą być naprawdę rewelacyjne, ale zawsze jest ten czynnik ludzki i wystarczy brak wyobraźni, czy niechęć do przestrzegania zasad i mamy gotowy przepis na bardzo kosztowne problemy. Dlatego przy każdej kontroli staramy się szkolić ludzi i uświadamiać im, jak przestrzeganie bardzo prostych zasad może uchronić ich do prawdziwego nieszczęścia.
Dziękuję za rozmowę
GIPHY App Key not set. Please check settings