Dawny spichlerz cywilizowanego świata zmaga się z problemem w dostępie do białka, a rząd namawia mieszkańców do wykorzystywania kurzych nóżek przy przygotowywaniu potraw.
Przez wieki Egipt był dostawcą żywności dla imperium rzymskiego. Obecnie kraj ma poważne problemy gospodarcze. Są one już na takim poziomie, że aby zapewnić dostęp mieszkańcom do taniego białka, władze namawiają ich do korzystania przy przygotowywaniu potraw kurzych nóżek, do tej pory traktowanych tam głównie jako składnik karmy dla zwierząt domowych.
Ceny normalnego mięsa, w tym drobiowego, warzyw i oleju sprawiły, że mieszkańców Egiptu nie stać na ich zakup. Na dodatek inflacja wynosi tam około 30 procent, a miejscowa waluta w ciągu roku straciła połowę swojej wartości. Egipt przez ostatnie lata stawiał na importowaną, a nie rodzimą żywność. W sytuacji słabego funta egipskiego, ceny importowanych towarów stały się zaporowe dla przeciętnego obywatela.
Tu nasuwa się pewna analogia do naszego kraju. W latach 70-tych ubiegłego wieku, gdy władze w kraju będących w stanie ciągłego niedoboru wszystkiego szukały sposobu na wyżywienie Polaków, postawiono na rodzimą produkcję drobiu i hodowanych bez większego wkładu dewizowego karpia. Ta polityka dała efekty, a dzisiaj Polska jest potęgą drobiarską. Niestety, tak jak w Egipcie, pojawiają się coraz częściej głosy kwestionujące potrzebę posiadania niezależności od importu pod względem produkcji żywności.